piątek, 11 lipca 2014

Inspiracje i ulubieńcy czerwca 2014!

Cześć!

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić moje inspiracje i kilku ulubieńców kosmetycznych czerwca.
Tak wiem, jest już bardzo późno, ale na priorytecie było kilka wcześniejszych postów i ten musiał zaczekać aż do teraz.
 

Czerwiec był dla mnie wyjątkowy, ponieważ był to pierwszy miesiąc z blogiem. Już na samym początku pragnę Wam ogromnie podziękować za pozytywną energię, jaką od Was otrzymuję. Wszystko to napędza mnie do pisania dla Was jak najwięcej. Staram się pisać systematycznie, mimo iż nie mam za wiele czasu, ponieważ cały czas pracuję i ostatnio mam dużo dodatkowych zajęć w życiu prywatnym. Ale zawsze znajdzie się chwila na napisanie czegoś dla Was :) Dodatkowo przygotowywanie postów do serii o "Szkodliwych składnikach w kosmetykach" zajmuje bardzo dużo czasu, dlatego pojawiają się one mniej więcej raz w tygodniu.

Ale przejdźmy już do inspiracji.


Zacznijmy od muzyki.



jeżeli nie możesz odtworzyć, to kliknij na ten link
  
Nie mogłoby tu zabraknąć Radioactive - Lindsey Stirling z Pentatonix (Imagine Dragons Cover). Ten utwór nie jest nowy, ale ostatnimi czasy słychać go u mnie w słuchawkach prawie cały czas. Jest cudowny i za każdym razem gdy go słyszę, mam ciarki.
Jestem bardzo wrażliwa na dźwięki i akurat ten utwór bardzo mocno na mnie oddziałuje.
Polecam Wam kanał na YouTube Lindsey, ponieważ ma ona na swoim koncie również inne covery z różnymi wykonawcami. Jest cudowną współczesną skrzypaczką, która wyszła z kanonu muzyki klasycznej i zaczęła tworzyć na prawdę wspaniałe dźwięki. Robi to z niesamowitą energią, widać, że bawi się tym co tworzy i sprawia jej to ogromną radość. Dodam jeszcze, że to wykonanie podoba mi się znacznie bardziej niż oryginał, a to już coś!



jeżeli nie możesz odtworzyć, to kliknij na ten link
 

I kolejny, tym razem polski utwór

Mesajah feat. Kamil Bednarek - Szukając Szczęścia
Zastrzyk pozytywnej energii. Nie mogę tego inaczej opisać, gdy słyszę to wykonanie po prostu chce mi się skakać i śpiewać. Pewnie słyszeliście już ten utwór, ale musiałam o nim wspomnieć.

A teraz coś z dziedziny kulinariów.
 
Niedawno wybraliśmy się z naszą przyjaciółką zwiedzić dzielnicę Shoreditch.
Jest to jedna z bardziej artystycznych części Londynu i trafiliśmy tam na bar.
Nazywa się Yalla Yalla. Bardzo dobry fast food. Jedzenie libańskie.




Poniżej jest zdjęcie menu.



Niesamowicie zaskoczył nas fakt, że pracowała tam dwójka Polaków, jak to przystało na libańską knajpę ;)
Hehe ale tak na serio, warto tam zajrzeć!
 
Przez to, że jako przystawkę zamówiliśmy pitę z hummus'em, wpadliśmy w istne hummusowe szaleństwo. Co prawda jedliśmy go już kilka lat temu, jak przebywaliśmy na Cyprze, ale ten smak powrócił i zawładnął nami :)
Co to jest houmus lub hummus? Jest to pasta wykonana między innymi z ciecierzycy i tahiny. Pasuje do wszystkiego. Można dodawać ją do zagryzek typu seler naciowy lub marchewka, ale nam najbardziej smakuje z pitą.



Pieczywo podgrzewamy w piekarniku. Ciepłe pity wykładamy na talerz, polewamy oliwą extra virgin i maczamy w houmusie. Palce lizać! Mniam! 



A teraz fotografia, a dokładnie wystawy na których byliśmy w "The Photographers Gallery".


Przepiękne zdjęcia z ekspozycji Deutche Börse Photography Prize 2014.



Oraz fotografie kontrowersyjnego Alberto Garcia-Alix.




Bardzo ciekawa twórczość, jeżeli będziecie mieli kiedyś okazję ją obejrzeć, to polecam!
 

A co umilało nam wieczory?


Przepyszna herbata z "Czas na herbatę", którą przywieźliśmy z Polski. Nazywa się Mamma Mia i jest to biała herbata z truskawkami! Pachnie jak truskawki ze śmietaną! Mam nadzieję, że nie była to limitowana edycja i jak przyjedziemy w najbliższym czasie, to będę mogła ją jeszcze kupić.



Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o mojej ulubionej w ostatnim czasie świecy firmy Parks London o zapachu rose and patchouli.



Ten zapach jest cudowny, taki ekskluzywny, orientalny... W pomieszczeniu bardzo szybko się go wyczuwa i utrzymuje się bardzo długo. Świeczka jest bardzo wydajna, mam ją od kilku miesięcy i palę dosyć często.


Ale najważniejsza informacja to, to że jest wykonana w 100% z naturalnego wosku.
Gorąco Wam polecam tą firmę. Mam w zapasie jeszcze kilka innych zapachów oraz zapach olejowy z patyczkami - diffuser (jak się na to mówi? Mam nadzieję, że wiecie o co chodzi)


A ta jest moja:

link do produktu

Uwaga, można
czasem te świece spotkać w Tk Maxx, wiec może w Polsce, też je dostaniecie!
 

A teraz trochę produktów do makijażu.


Zdecydowanie w czerwcu dominował u mnie kolor Passion Pink z Lili Lolo.







Jest to naturalna szminka o przepięknym fuksjowym kolorze! Bardzo pięknie komponuje się z delikatnym makijażem. Gorąco ją Wam polecam! Myślę, że niedługo pojawi się post o tych kosmetykach, o ich podkładach i reszcie kolorówki, bo dużo mam lub miałam i myślę, że mogę już przeprowadzić rzetelną recenzję.

No i tak się złożyło, że moim ulubionym błyszczykiem w tym miesiącu był również błyszczyk tej samej marki. Whisper to mój najnowszy nabytek z początku czerwca. 




Ma przepiękny kakaowy zapach! Aż chce się go dokładać i dokładać... Ale nie trzeba, bo jak na naturalny produkt, jest niesamowicie trwały. Nie lepi się, pięknie błyszczy i jest bez drobinek. Nosiłam go samego lub w połączeniu ze szminka z Lili Lolo Love Afair. Mam wrażenie, że ten błyszczyk pielęgnuje moje usta, bo cudownie je nawilża.
Bardzo polecam ten nude'owy kolor :)


No i moi ogromni faworyci tego miesiąca, a mianowicie cienie Color Tattoo z Maybelline w kolorze "On and on bronze" i "Permanent Taupe". 



Cudowne produkty i śmieję się, że takie dla leniwych ;) sprawdzają się idealnie solo na powiekach i makijaż wygląda na wykończony. Można nakładać palcami, przez co bardzo dobrze sprawdzają się na wyjazdy, ja ich używałam ostatnio w Barcelonie. 


Bardzo długo się utrzymują, chociaż gdy jest bardzo gorąco, na moich powiekach lekko zbierają się w załamaniach pod koniec dnia gdy, ale wystraszy je przypudrować zaraz po nałożeniu lub po jakim czasie delikatnie wklepać w powiekę i paski znikają. Bardzo dobry produkt!


Dodatkowo Permanent Taupe niedawno wypróbowałam do brwi i sprawdza się rewelacyjnie!
Polecam!


I to by było na tyle, jeżeli chodzi o moich ulubieńców czerwca. Pamiętajcie proszę, że produkty, które ja lubię, lub mnie się sprawdzają, niekoniecznie mogą Wam odpowiadać. Każdy z nas jest inny, a ja jedynie sugeruję co Wam również mogłoby się spodobać. Zawsze lepiej pójść do sklepu i wypróbować produkt, lub zamówić próbki.


A teraz życzę Wam wspaniałej reszty lipca, która jeszcze została!

Koniecznie piszcie w komentarzach pod postem, co Was zainspirowało w tym miesiącu!
Zachęcam również do polubienia mojej strony, możecie to zrobić używając przycisku u góry po prawej stronie!


Pozdrawiam serdecznie!
E.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz