środa, 8 października 2014

Projekt denko - puste produkty (empty products) - krótkie recenzje #02

Dzisiaj mam dla Was gigantyczną listę wykończonych kosmetyków i jest to dopiero pierwsza część, ponieważ nie chciałam Was zanudzać bardzo długim wpisem. Kolejny post na pewno pojawi się już niedługo.
Dopóki nie zaczęłam zbierać pustych opakowań do tego projektu, nie zdawałam sobie sprawy jak wiele produktów udaje mi się wykończyć. Cieszę się, ponieważ mam dla Was kolejną porcję mini recenzji.


1) Lactacyd femina




Płyn do higieny intymnej, niestety z wieeeeelkim "ale" - posiada w swoim składzie SLSy prawie na samym początku i dlaczego kwas mlekowy jest tak daleko? Nie podrażnił mnie, ale na pewno do niego nie wrócę, bo skład daje wiele do życzenia. Natomiast mogę Wam już teraz polecić jego zastępcę tej samej firmy - Lactacyd femina plus (+) - dobry, krótki skład bez SLS z kwasem mlekowym na czwartym miejscu! (Uważajcie bo Lactacyd zmienił opakowania i jest teraz bardzo dużo rodzajów! - sprawdzajcie składy przed zakupem)


2) Tołpa: botanic amarantus - nawilżający żel pod prysznic




Świetny produkt! Już Wam zazdroszczę, osobom mieszkającym w Polsce, że macie taki łatwy dostęp do tego produktu. Ma przepiękny zapach, kremową konsystencję (nie pieni się bardzo, bo nie ma SLS) i bardzo dobrze nawilża skórę! Gorąco Wam polecam! Myślę, że trafi do moich kolejnych zakupów z Polski :)

3) Tołpa: botanic amarantus - nawilżający i rozświetlający krem pod oczy




Kolejny bardzo dobry produkt z tej serii! Tak mi się spodobał, gdy zaczęłam go stosować w Polsce, że pobiegłam do Rossmanna po drugie opakowanie. Nie sprawdzi się on u osób z bardzo suchą skórą, ponieważ daje tylko delikatne nawilżenie. Jak już kiedyś pisałam, moja skóra pod oczami nie jest wymagająca - nie mam cieni, ani obrzęków pod oczami, potrzebuję jedynie nawilżenia i lekkiego rozświetlenia, a ten produkt daje to wszystko! Nie mam również problemów z korektorem pod oczami, nie roluje się. Krem stosuję rano i wieczorem.
Polecam! Możliwe, że kupię go ponownie, chociaż teraz kusi mnie Balance Me lub Ren Skincare. Zobaczymy jeszcze. Na razie 10ml kolejnego opakowania, powinno starczyć jeszcze na długi czas.


4) URIAGE - woda termalna


 
Jest to mój ulubieniec wszech czasów. Tania woda termalna, bo za takie opakowanie w promocji możemy zapłacić ok. 13zł, czyli w porównaniu do innych marek, jest zdecydowanie najtańsza.
Szkoda tylko, że nie jest dostępna w UK, jest to podstawowy produkt na mojej liście zakupów z Polski. Pewnie nie raz jeszcze pojawi się w projekcie "denko".


5) Alverde Dusch Creme - Papaya Sanddorn - żel/krem pod prysznic



Żeby nie było tak kolorowo, teraz produkt, który kompletnie mi się nie sprawdził. Zapach miał bardzo przyjemny, odświeżający i na tym kończą się jego zalety. Niby nie ma SLS, wiec nie powinien wysuszać skóry, natomiast strasznie ją ściągał, do tego stopnia, że zrezygnowałam z używania go do całego ciała. Produkt wykorzystałam do mycia nóg, bo tam ściągnięcie skóry nie przeszkadzało mi aż tak bardzo. Szkoda, bo kosztowało mnie trochę fatygi, aby dostać ten produkt. Kupiłam go przez Allegro, ponieważ kosmetyki Alverde można dostać tylko w drogeriach DM w Niemczech (i Czechach - nie jestem pewna, wiec mnie poprawcie).
Nie polecam Wam tego produktu, mnie kompletnie się nie sprawdził.


6) Blanx Med - pasta do zębów (wersja z różowymi paskami na opakowaniu - do wrażliwych dziąseł)



Tę pastę używam już prawie od 3 lat. Poleciła mi ją moja dentystka, ponieważ miałam ogromny problem z nadwrażliwością zębów. Stosowałam już chyba wszystkie rodzaje Sensodyne, Elmex itp. Dopiero ta pasta działa dobrze na moje zęby. Nie jest to najtańszy produkt, ale jest wart swojej ceny, bo jestem z niego bardzo zadowolona. Pasta oprócz właściwości ochronnych ma jeszcze dodatkowo wybielać zęby. Ja mam naturalnie bardzo biały kościec i nie widzę ogromnej różnicy, ale mój mąż ją zauważył. Ten produkt ze szczoteczką soniczną działa cuda, nie mam nawet osadu na zębach (jeżeli będziecie chcieli, to mogę zrobić recenzję szczoteczki Philips SoniCare Platinum - myślę, że jest godna uwagi).
Gdzie można dostać taką pastę?
Niestety nie znalazłam tego rodzaju (do wrażliwych dziąseł) stacjonarnie w żadnej drogerii w UK (Boots ma Blanx, ale tylko ze srebrnymi paskami na opakowaniu). Ja te pasty sprowadzam z Polski, a dostaniecie je np. w SuperPharm (bardzo często jest w promocji).
Warto zainteresować się tym produktem.


7) Zrób sobie krem - hydrolat z lawendy (bułgarski) bez konserwantów.



Jest to ogromna butla. Zrobiłam sobie z hydrolatu mgiełkę/tonik do włosów/skóry głowy. Idealnie łagodził wszelkie podrażnienia głowy, zmniejszał jej przetłuszczanie, a do tego przyjemnie pachnie. Mam lawendę w ogródku przed domem i jest to identyczny zapach. Podobno hydrolat lawendowy działa również dobrze na skórę głowy ze skłonnością do łupieżu.
Polecam i jak tylko będę miała możliwość, to kupię ponownie.


8) Collection - korektor.




Jest to osławiony korektor. Również ja go zakupiłam i do korygowania niedoskonałości sprawdza się całkiem nieźle. Nie stosowałam go zbyt często w strefie pod oczami, bo bałam się, że mógłby ją zacząć przesuszać. Kupiłam już kolejne opakowanie i stosuję, gdy używam płynnego podkładu lub krem BB. Niestety okropna jakość opakowania, bo wszystkie napisy zniknęły.

9) Lili Lolo - Mineral Cover Up - korektor mineralny w kolorze Barelly Beige





Świetny korektor mineralny. Stosuję go, gdy używam podkładu mineralnego Lili Lolo lub Anabelle Minerals. Oczywiście kupiłam już kolejne opakowanie.
Polecam, jeżeli używacie podkładów mineralnych, ma bardzo dobre krycie, a przy stopniowym dokładaniu wyglada dalej bardzo dobrze na cerze, naturalnie.


10) Catrice - bezbarwny żel do brwi.



Od razu na samym wstępie chce Was przeprosić za jego wygląd, ale on właśnie tak mało estetycznie zaczął wyglądać. Zabrudził się od mojej  kredki do brwi. Mimo, że produkt, bardzo ładnie utrzymywał włoski, to jednak to jak zaczął wyglądać po jakimś czasie bardzo mnie odstrasza... Nie kupię go ponownie.

11) Body Shop - masło do ciała o zapachu Passion Fruit.




Zachorowałam na nie w sklepie i udało mi się je kupić na letnich wyprzedażach za £5. Produkt ten pojawił się nawet w moich ulubieńcach w lipca 2014.
I dalej uważam, ze jest super, natomiast pod koniec stosowania, trochę znudził mi się jego intensywny zapach. Na co dzień stosuję mniej perfumowane produkty i chyba nie jestem przyzwyczajona do tak natarczywych zapachów. Ale nie mówię, że do niego więcej nie wrócę. Teraz przyszedł czas na bardziej ciepłe i słodkie zapachy i czaję się na linię Honeymania.


12) Aromatherapy Associates - balsam myjący i krem nawilżający




Odsyłam Was do posta z recenzją tych produktów.

Link


Bardzo przyjemne w stosowaniu kosmetyki, ale w dosyć wysokich cenach. Myślę, że znalazłam ich zamienniki i raczej do nich nie wrócę.


13) Loreal - Glam Shine - 100 Goddess - błyszczyk do ust




Kiedyś lubiłam go używać. Natomiast jest jasny i ma duzo drobinek. Jest on na tyle stary, że tego koloru już nie dostaniecie w sklepach, a ja postanowiłam się go pozbyć. Mam jeszcze inny błyszczyk tej firmy i go lubię. Jeżeli potrzebuję coś z drobinkami, to sięgam po niego. Błyszczyki tej firmy nie kleją się i zostawiają ładny błysk, ja jednak mimo wszystko jestem większą fanką szminek. Nie polecę Wam tego produktu, bo nie ma możliwości go kupić, ale jeżeli lubicie drobinki w kosmetykach, to zajrzyjcie do szafy Loreal.

14) Sublime de Chanel - maskara do rzęs (miniaturka)


 

Lubiłam ją, była również w moich ulubieńcach sierpnia 2014. Możliwe że kupię ją w pełnym opakowaniu, ponieważ ładnie rozczesywała rzęsy. Mam jeszcze jedną miniaturkę, która chętnie zużyję, ale chyba otworzę ją dopiero jak będę leciała do Polski.

15) Loreal Million Lashes - maskara do rzęs




Uwielbiałam jej opakowanie, a dokładnie system, który umożliwiał ściągnięcie nadmiaru produktu ze szczoteczki. Dlaczego wszystkie maskary tego nie mają?! Życie byłoby o wiele prostsze!
Nie lubiłam natomiast jej gigantycznej szczoty, która była mało precyzyjna.


Chcę zebrać kilka maskar i zrobić Wam ich zbiorczą recenzję. Myślę, że mogłoby to być przydatne. Teraz używam maskary z Clinique. Chcę jeszcze przypomnieć  sobie jak zachowywała się maskara z Maxfactor (mam opakowanie w zapasie) i wtedy zrobię recenzję porównawczą wszystkich tych produktów.

I to były wszystkie produkty jakie chciałam Wam pokazać tym razem. Już zbiera się kolejna porcja i myślę, że post z tej serii pojawi się już niedługo.   

A czy Wy używaliście któregoś z tych produktów? Zgadzacie się z moją opinią czy macie odmienne zdanie? Gorąco zachęcam do komentowania poniżej, być może Twoja opinia pomoże innym osobom w dokonaniu wyboru zakupu.

Pozdrawiam Was serdecznie!
E.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz